Jeśli chcecie pozbyć się Sam'a Gold'a (fałszywe ja) sięgnijcie po książkę "Odpuść Sobie" - Guy Finley. Czytajcie ją wciąż i wciąż i wciąż....
PS. Przy oglądaniu tego filmu miałem wrażenie jakby ktoś go nakręcił pod wpływem tej książki.
Wszytkiego dobrego,
aju82
Dobra, zaraz zostanę zjechana że z tym wyskakuję - ale kit;)
Jeśli chodzi o Sama Golda to bardzo przypomina mi się książka niejakiego Coelho;) pt. "Nad rzeką Piedrą usiadłam i płakałam".
Tam też mamy identyczny temat - choć oczywiście w typowej dla niego mistycznej formie;)
Mówi o Innym, czy Innej - odpowiednik Sama Golda;) nasze drugie ja, które nas "pęta" i nie pozwala nam być takimi, jakimi byśmy naprawdę chcieli być. Przez to tkwimy w "skorupach" - niezdolni do działań, które mogłyby nas uszczęśliwić.
Brak nam po prostu odwagi i siły potrzebnej do realizacji marzeń...
Dlatego trzeba jak najczęściej wykonywać tzw. "Ćwiczenie Innego";) :
"Pewien człowiek spotkał starego przyjaciela, który nigdy nie odkrył swego powołania. “Pewnie będę musiał znowu dać mu parę groszy” - pomyślał. Ale tego samego wieczoru dowiedział się, że jego przyjaciel stał się bogatym człowiekiem i wrócił, by spłacić zaciągnięte długi.
Poszli więc do baru, w którym ongiś często bywali, i tam jego przyjaciel postawił wszystkim gościom po kielichu wina. A pytany o przyczynę tak wielkiej hojności, odpowiedział, że jeszcze do niedawna był kimś Innym.
- A kim jest ten Inny?- zaciekawili się goście.
- Inny jest tym, którym nauczono mnie być, ale to wcale nie ja. Inny wierzy, że powinnością każdego człowieka jest przez cale życie głowić się, jak zgromadzić pieniądze, by na starość nie umrzeć z głodu. I człowieka tak bardzo pochłaniają myśli i plany na przyszłość, że przypomina sobie o życiu dopiero wtedy, gdy jego dni na ziemi są policzone. Ale wówczas na wszystko jest już za późno.
- A ty kim jesteś?
- Jestem tym, kim może być każdy z nas, jeśli słucha swego serca. Człowiekiem, którego zachwyca tajemnica życia, który dostrzega cuda i czerpie radość z tego, co robi. Tyle tylko, że ten Inny - z lęku przed cierpieniem - nie pozwalał mi dotąd działać.
- Niemniej cierpienie istnieje - zaoponowali jego przyjaciele.
- Istnieją jedynie porażki. Lecz nikt nie zdoła przed nimi uciec. Dlatego w walce o marzenia lepiej przegrać parę drobnych potyczek, niż zostać pokonanym na całej linii, nie wiedząc nawet, o co się walczyło.
- I tylko tyle? - zapytali.
- Tak, tylko tyle. Kiedy dokonałem tego odkrycia, postanowiłem stać się tym, kim zawsze pragnąłem być. Inny tkwił ciągle obok, w moim pokoju, wciąż na mnie patrzył, ale nigdy więcej nie pozwoliłem mu się do siebie zbliżyć - choć wiele razy próbował mnie ostrzec przed ryzykiem płynącym z lekceważenia przyszłości.
I począwszy od dnia, gdy wypędziłem Innego z mojego życia, Moc Boska dokonała cudów."
Coś jest na rzeczy;)
Ja również polecam, och dziękuje za przypomnienie o coelho. Pragnę znów znaleść tą cząstkę w sobie, o której w codziennosci czesto łatwo zapominam, jego ksiazki mi o niej przypominaja, moze dlatego wole ksiazki niz filmy, rzadko w filmach cos moze wzbudzic takie prawdziwe odczucia siebie.