Nie podobal mi sie, ale moze go nie zrozumialem. Tak do konca nie wiem o czym on byl bo o szachach to raczej nie (obejrzycie bedziecie wiedziec o czym mowie).
Jak dla mnie to dobre w tym filmie sa tylko zdjecia no i moze gra aktorska nie jest najgorsza, ale ta ciezko oceniac jak nie wiadomo o co chodzilo rezyserowi.
Paniom moze spodobac sie bielizna Raya Liotty :D, a panom silikonowe piersi statystek.
No i to byloby na tyle. Jestem zawiedziony a nawet zdegustowany. No ale tak jak napisalem na poczatku moze nie zrozumialem filmu...
Ciezko jest zrozumiec dialogi, glowny aktor choc jest Anglikiem mowi bardzo niewyraznie. To juz Amerykanow bylo latwiej zrozumiec ;)
Ale mi sie podobal. Musze go jeszcze raz obejrzec
Tu nie chodzi o niezrozumienie dialogow bo z tym nie mialem najmniejszych problemow... Chodzi o brak zrozumienia sensu filmu.
Co on tam chcial pokazac???
Wedlug mnie chcial pokazac tak wiele ze zrobil film o niczym...
Ale tak jak mowie to moja prywatna opinia ;)
Po tym filmie dobrze by było żeby Guy Ritchie wziął rewolwer albo może lepiej Revolver i palnął sobie w łeb. Przecież ten film to koszmar szkoda czasu na niego tracić.
A mi nie podobał się z całkiem innego powodu... Bo to nie jest TEN Guy Ritchie jakiego znam ze Snatch i Lock Stock and 2 Smoking Barells... Mało toto dowcipne i jakieś takie bez jaj... A ta animacja komputerowa w pewnej scenie to juz kompletne dno + metr mułu. Oczekiwałem czarnej komedii z angielskim humorem, a dostałem... Sam nie wiem co
troche blad popelniles patrzac na film pod katem tamtych 2 tytulow. ja sie bardzo ucieszylem ze nie zrobil kserokopii, a dzielo oryginalne. i po raz kolejny takie do wielokrotnego ogladania, choc tym razem nie dla smiechu, a dla glebszego pojecia
też mi oryginalne kino, Guy nie uciekł za daleko od swoich poprzednich wypocin, które dużo bardziej przypadły mi do gustu, namieszał tak, że sam nie wie co chciał przekazać i widz nie wie, na której części przemiany charakterów ma się skupić, dołożył do tego to, co było już w wielu innych produkcjach - od Podziemnego Kregu do Efektu Motyla, Obłędów i innych marnych prób naśladowczych... film nie spełnił moich oczekiwań, bo może zbyt dużo się po nim spodziewałem... poza tym opowiadając przyziemną historię wprowadzono tu za wiele metafizyki, w pewnym momencie myślałem, że zakończą to ukazując Sama Golda jako boga, a reszta bohaterów ściągająca głównego na dobrą drogę okażą się aniołami (ale to też byłaby żenada...)...a kto myśli, że film jest o schizofrenii powinien zmienić dealera...