albo złej interpretacji filmu.
Ja mam tylko parę pytań...
jak do cholery jeździły samochody prowadzone przez Zacha skoro jest on wymyślony, skoro nie istnieje? Jak sejf Machy został wyciągnięty z ściany, Green sam wszystko zrobił?
I dlaczego po prostu Guy nie wytłumaczy tego delikatnie albo po prostu naprowadzi widza, tu już nie chodzi o myślenie co do sensu kina, to czysta abstrakcja, którą pojmują ci, którzy chcą, którzy ubzdurają sobie interpretację.
Podobna sytuacja jest z Drzewem Życia, za cholerę nikt nie wie o co chodzi ale są anty fani oraz ludzie, którzy zachwalają potęgę intelektualną i przesłanie tego filmu. Z Revolverem jest to samo
Faktycznie, powinien bardziej naprowadzić w "Revolverze". To słaby punkt filmu. I nie chodzi o upraszczanie przekazu bardziej opornym, ale czyste nadawanie sensu posunięciom reżysera. Mi o wiele bardziej w tym wypadku odpowiada teoria, że wszystko od początku do końca wydarzyło się w umyśle człowieka. To psychologiczne studium ego. Trudne. Dużo wyjaśniania i powtarzania tych samych zwrotów, a mało wyjaśnienia.